Kłamstwo ma krótkie nogi, czyli jak rozmawiać z dziećmi o seksie?

Gdy się nad tym zastanawiam dłużej, to zaczynam współczuć naszym dzieciom. Jak ciężko jest im dojść do prawdy, dzięki której ich rozwój psychoseksualny mógłby iść normatywnym torem bez lęków i niepotrzebnego wstydu. Przecież każdy chciałby jak najlepiej dla swojego dziecka w każdej, więc również i w tej sferze.

Nasuwają się mi więc pytania: dlaczego okłamujemy nasze dzieci, dlaczego częstujemy je półprawdą, dlaczego odkładamy tę prawdę na „późniejszy czas, kiedy będzie już gotowe”?

Myślę, że przyczyną takiego zachowania wśród rodziców jest strach. Strach spowodowany specyfiką sfery seksualnej i jej niedopasowaniem (które u nas w głowie się zrodziło) do dziecka, które o nią właśnie pyta. Boimy się, że dziecko, które pyta o „takie rzeczy”, jest może „zboczone”! Albo ta wiedza nie jest mu teraz zupełnie potrzebna? Nie jest to mój pierwszy artykuł tematyczny na portalu Egodziecka.pl. Mam więc nadzieję, że po lekturze tych wcześniejszych takie lęki już u państwa zmniejszyły swe rozmiary (bo szczerze wątpię, że zupełnie się zniwelowały). Czego więc jeszcze możemy się bać? Poprawności odpowiedzi i przekazania wiedzy w sposób dostępny dla pełnego zrozumienia przez dziecko.

Jak więc rozmawiać z dzieckiem, żeby nasze odpowiedzi były poprawne i dobrze zrozumiane? Poniżej przedstawiam 4 zasady, które prezentuję rodzicom podczas jednego z warsztatów dotyczących kompetencji rodzicielskich ( „Trudne pytania, proste odpowiedzi, czyli jak rozmawiać z dziećmi o seksie”) .

1. Mówić prawdę – jako, że jest to najważniejsza zasada rozmów z dzieckiem, opisałam jej implikacje powyżej, jako rozbudowany wstęp do tego artykułu. Jedyne co dodam, to zachętę, aby przyjrzeć się stanowi swojej wiedzy (np. w biologicznych jej aspektach) na tematy seksualne i jeżeli czegoś nie wiemy lub nie jesteśmy pewni, uzupełnijmy swoją wiedzę, sięgając do odpowiednich źródeł.

2. Odpowiadać na pytanie dziecka. Mam tutaj na myśli konkret naszej odpowiedzi. Nie pozwalajmy, aby była ona zbyt długa, bo najzwyczajniej zanudzimy nasze dziecko. Chce ono przecież uzyskać odpowiedź na to, co je nurtuje, a nie na tysiąc tematów pobocznych. Nie róbmy więc łańcuszka tematycznego. Jeżeli dziecko pyta: „Jak się rodzi dziecko?”, nie częstujmy go na starcie opowieścią o zapłodnieniu (chyba, że następnym pytanie będzie: „Skąd się to dziecko w brzuchu mamy wzięło?”), ale opowiedzmy, jak dziecko wychodzi z łona matki na świat.

3. Używać poprawnej terminologii… a dopiero potem, jeżeli czujemy taką potrzebę, na własny użytek możemy nazwać różne rzeczy wraz z dzieckiem (np. siusiak, psitka itp.). Dziecko powinno być świadome, że nazwa przyjęta w rodzinie nie jest ogólnie znana. Inaczej może w przyszłości narazić się na śmieszność i tym samym zdyskredytować wiedzę, którą zdobyło poprzez rozmowę z rodzicami. Inna sprawa, że używając poprawnych nazw w kwestii seksualności, robimy duży krok do zapobiegania wulgaryzacji tego tematu w przyszłości przez rówieśników i media. Nawet małe dziecko może poszerzyć swój słownik o nazwy dotyczące układu rozrodczego kobiety, jeżeli o nie właśnie pyta, i nie „zabrudzi” w ten sposób swojego umysłu mimo licznych obaw rodziców. 

4. Tłumaczyć przez porównanie… do rzeczy i zjawisk znanych dziecku w codziennym jego życiu, np. na pytanie „Jak dziecko rodzi się przez tak małą dziurkę?” możemy odpowiedzieć: „Tak jak wkładasz głowę przez golf swetra” albo na inne pytania związane z poczęciem: „Tata ma penisa, a mama dziurkę zwiną waginą/jamkę zwaną pochwą, które pasują do siebie i łączą się jak puzzle w twojej układance”. Dziecku łatwiej będzie sobie wyobrazić pewne zdarzenia, nabiorą dla niego też wymiaru normalności, a to pomoże wyeliminować strach przed nieznanym, który często pokutuje w życiu nawet dorosłego człowieka różnymi mitami i zafałszowaniami prawdy.

Proste reguły, prawda? Nie polecam jednak rodzicom tzw. „pójścia na żywioł” i czekania na pytania, które mogą nas zaskoczyć. Zachęcam raczej, aby do rozmów o naturze seksualnej z dzieckiem się przygotować. Niemal w każdym większym mieście w Polsce można znaleźć pracownię lub centrum psychologiczne, organizujące odpowiednie warsztaty dla rodziców. A jeżeli z różnych powodów wzięcie udziału w takim szkoleniu nie jest możliwe, polecam wszystkim rodzicom, żeby przynajmniej raz w danym okresie rozwojowym dziecka usiedli spokojnie na godzinę i zastanowili się, na jakie pytania w dziedzinie seksualności mogą aktualnie być ze strony dziecka „narażeni”. Zapisanie ich oraz swoich pomysłów na odpowiedzi (przestrzegając 4 powyższych zasad) pozwoli uporządkować myśli, gdy nadejdzie „ten” moment w relacjach z dzieckiem.  
Życzę odwagi w rozmowach z pociechami. Nie dajcie się zaskoczyć!

Martyna Miziniak-Kużaj – psycholog, terapeuta systemowy, doradca seksuologiczny, trener kompetencji społecznych. Pracuje w  Centrum Słowo Psychologia z Duszą w Poznaniu. Prywatnie żona i mama.