W świecie zabawy i zabawek – rozmowa z Anną Groth, psychologiem

Agnieszka Imbiorkiewicz: Zaskakująco często słyszę od rodziców, że nie potrafią oni bawić się ze swoimi dziećmi, a czasem nawet przyznają, że nie lubią się bawić. Jaka może być przyczyna tego zjawiska?

Anna Groth: Pewnie jest wiele przyczyn tego, że czasem dorosłym trudno bawić się ze swoimi dziećmi. Współcześnie zmienił się model rodziny. Coraz więcej jest rodzin 2+1, dzieci są więc pozbawione możliwości zabawy z rodzeństwem; często więcej czasu spędzają z dorosłymi. Rodziny nie są już wielopokoleniowe, więc dorosły musi podzielić swój czas na prace domowe i opiekę nad dziećmi. Wszystko dzieje się w coraz szybszym tempie i w codzienności brakuje czasu na zatrzymanie, obserwacje i uwagę, której dzieci oczekują od dorosłych! Rodzice są czasem po prostu zmęczeni po powrocie z pracy i brakuje im energii na autentyczny kontakt ze swoją pociechą. Wiadomo, że dzieci bawią się aktywnie, angażując wszystkie zmysły, są najczęściej w ruchu – więc jest to spore wyzwanie dla wielu dorosłych. Słyszę też czasem od rodziców, że nie potrafią wejść w perspektywę dzieci i zaangażować się w zabawy „na niby”, udawanie i zmyślanie. Zbyt mocno są na co dzień osadzeni w świecie rzeczywistym, żeby zaangażować się w wymyślone aktywności, które dzieci uwielbiają. Zmieniła się również aktywność rodziny w dużym mieście. Współcześni rodzice poszukują dla swoich dzieci wielu dodatkowych działań, które zabierają dużą część dnia. Czas na zabawę swobodną w domu, na współdziałanie z rodzicami, na wspólne bycie, wreszcie na zwykłą nudę, bardzo się zmniejszył. Dzieci mają do dyspozycji coraz więcej gotowych zabawek oraz dodatkowych zajęć zorganizowanych przez dorosłych, ale brakuje im tego, co najważniejsze: czasu na własne odkrycia, nudy, w której można znaleźć coś ciekawego oraz inspirującej przestrzeni i materiałów pobudzających do własnej aktywności. Małe dzieci są przecież małymi badaczami i najaktywniej uczą się w codzienności.
Wielu współczesnych rodziców łączy zabawę z częstym kupowaniem zabawek. Uważają oni, że kupowanie świadczy o szczególnym dbaniu o potrzeby dziecka. To wypływa z komercyjnego stylu życia wielu rodzin. Dziecko ma więc zbyt dużo zabawek, w których nie potrafi się zorientować, nie potrafi ich używać i w konsekwencji  przez cały czas biega do mamy czy taty.
Rodzice są dla małego dziecka najważniejsi, a wspólne angażujące działania, zabawy i codzienne aktywności są bezcenne. Zabawki nie zastąpią zabawy, czyli tego, co dzieje się pomiędzy dzieckiem a dorosłym, a uwaga rodzica jest zawsze najcenniejsza!

AI:  Wyjaśnijmy, dlaczego zabawa jest dla dziecka ważna i podpowiedzmy rodzicom, jak mogą się bawić ze swoimi dziećmi.

AG: Zabawa jest podstawową i naturalną aktywnością małych dzieci. Podczas zabawy dziecko poznaje i bada świat, odkrywa i uczy się rozumieć więcej. Zabawa całkowicie mobilizuje całą osobę dziecka, jego energię fizyczną, umysłową, wyobraźnię, uwagę i emocje. Jest dla dzieci źródłem radości i budzi ciekawość otaczającego świata. Dzieci uczą się, powtarzając te same czynności, próbują nowego, dodają kolejne elementy. Nadają zawsze swoim działaniom jakiś ważny dla siebie sens. Same zadają pytania i same szukają na nie odpowiedzi. Zabawa daje dzieciom możliwość uczenia się, pozwala wyrazić emocje, poradzić sobie z aktualnymi przeżyciami czy lękami. Pozwala rozumieć siebie i innych oraz pozwala na oddzielanie rzeczywistości od fantazji. Przez cały czas dziecko zdobywa wiedzę o świecie wąchając, smakując, dotykając, słuchając i przemieszczając się. Ze wszystkich zmysłów czerpie wiedzę o świecie, który je otacza. Pamiętajmy, że dzieci bawią się tylko wtedy, kiedy czują się dobrze i bezpiecznie. Gdy coś im dolega, czują się źle, bądź przeżywają trudności, to potrzebują bliskiego kontaktu z rodzicem, przytulenia, uspokojenia, ukojenia. Dopiero wówczas, gdy potrzeby te zostaną zaspokojone, mogą swobodnie „ruszyć w świat”, bawić się, poznawać otoczenie.

Jak rodzice mogą bawić się ze swoimi dziećmi? Może podam kilka inspiracji dla rodziców, co warto  robić, żeby rozwijać umiejętność zabawy i kontaktu ze swoim dzieckiem:

– rodzic obserwuje  dziecko i wie, czym aktualnie bawi się maluch; poszukuje zabawek odpowiednich do wieku i zainteresowań dziecka;
– analizuje przestrzeń dziecka: zastanawia się nad tym, czy otoczenie pobudza wszystkie zmysły, czy jest wyzwaniem dla aktywności fizycznej dziecka i daje dziecku przestrzeń do znalezienia satysfakcji z własnej autonomii;
– daje dziecku poczucie wsparcia i bezpieczeństwa, kiedy dziecko tego potrzebuje, nie próbuje na siłę zachęcać dziecka do zabawy;
– potrafi angażować się w działanie oraz pozwala dziecku na samodzielne badanie świata (potrafi się wycofać, kiedy dziecko samodzielnie działa);
– dorosły obserwuje przejawy pomysłowości i autonomii i nazywa to, co się dzieje podczas zabawy, opisując świat pomaga nazwać i zrozumieć dziecku jego działanie i pogłębić rozumienie otoczenia;  
– docenia rolę codzienności w procesie uczenia i cieszy się z kontaktu ze swoim dzieckiem!

AI: Niektórzy rodzice często odwiedzają sklepy z zabawkami, ale powrót do domu z nową rzeczą gwarantuje im zaledwie parę godzin zabawy, użytkowania nowej rzeczy. Potem zabawka ląduje w kącie, a dziecko nie ma co robić. Dlaczego tak się dzieje?

AG: Jak już wspomniałam, zabawki nigdy nie zastąpią zabawy, czyli tego, co dzieje się pomiędzy dzieckiem a dorosłym. A dlaczego zabawka ląduje w kącie? Przyczyn może być wiele. Podam kilka, które wydają mi się istotne.

1. Rodzice kupują czasem zabawki „dla siebie” i mają przyjemność w samym kupowaniu przedmiotów, które im samym się podobają. Zdarza się też, że dzieci mają w swoim otoczeniu zbyt dużo zabawek, w dodatku zbieranych przez dłuższy czas w dość przypadkowy sposób. Wieloma posiadanymi zabawkami dzieci i tak się nie bawią (są nieadekwatne do wieku, zbyt skomplikowane, połamane, niekompletne etc.). Należy zadać sobie pytanie, czy dziecko nie posiada zbyt dużej ilości przedmiotów, w nadmiarze których się gubi i które głównie wysypuje z kartoników jak piasek na plaży z wiaderka. Czasem mniej znaczy więcej! Pamiętajmy – dzieci potrzebują w swoim otoczeniu przedmiotów codziennego użytku i zabawek, które pozwolą rozwijać kompetencje adekwatne do wieku dziecka.

2.    Rodzice są niekiedy przekonani, że kupno zabawki wystarcza do samego aktu bawienia się. Dziecko jednak potrzebuje zaangażowania własnego (zabawka daje taką możliwość) lub wspólnego (z bliską osobą). Maluch potrzebuje docenienia swojego zaangażowania, nazwania tego co robi, zauważenia  swojej własnej aktywności. Nawet jeżeli rodzic tylko przygląda się samodzielnej zabawie dziecka, to potrzebna jest ta jego wnikliwa obserwacja. Zdarza się też, że dzieci nie potrafią same bawić się jakąś zabawką i pilnie potrzebują zaangażowania dorosłego w zabawę.

3. Rodzice kupują czasem dzieciom tandetne zabawki. Są to rzeczy wykonane niedbale, złej jakości. Niekiedy mają mnóstwo rozmaitych funkcji, których dziecko nie jest w stanie ogarnąć. Taka rzecz może męczyć, bo w jednym momencie świeci, gra i porusza się. Jeżeli zabawka jest tandetna, to szybko się psuje i może być dla dziecka niebezpieczna. Dzieci naprawdę doceniają jakość, a nie ilość! Przed zakupem warto zadać sobie pytanie, na jakim etapie rozwojowym jest dziecko, co je cieszy, co fascynuje i szukać zabawek adekwatnie do potrzeb – zawsze stawiając właśnie na jakość!

4. Czasem dziecko wyrzuca zabawkę w kąt tylko na jakiś czas. W danej chwili wybiera inną rzecz czy rodzaj działania. Wtedy sięgnie po zabawkę ponownie. Kiedy dziecko jest na etapie fascynacji ruchem lub bardzo potrzebuje stymulowania ze zmysłu równowagi (systemu przedsionkowo-komorowego) wtedy stale kręci się, szuka miejsc do bujania się, skakania czy zjeżdżania. W takiej chwili uszczęśliwimy malucha kilkoma dużymi poduchami, hamakiem, zjeżdżalnią lub trampoliną.

5. Dzieciom, tak jak dorosłym, czasem zabawka po prostu się nie podoba. To, czym się bawią dzieci, zależy oczywiście od ich wieku i możliwości, ale również od  indywidualnych upodobań. Zabawka może więc wylądować w kącie, bo po prostu nie spodobała się dziecku! Dziecko nie zna wartości rynkowej zabawek, więc nie potrafi bardziej cieszyć się z drogiej zabawki. Czasem maluch przywiązuje się szczególnie do jakiegoś konkretnego przedmiotu i nabiera on dla dziecka specjalnej wartości z niewiadomych dla dorosłych przyczyn. Nie zapominajmy o tym, że małe dziecko od urodzenia jest aktywną istotą z własnym indywidualnym podejściem do świata!

AI: Dla równowagi dodam, że znam też jednego tatę, dla którego zabawa nigdy nie stanowiła problemu. Powiem więcej – zabawa bez zabawek. Siada z dzieckiem na kanapie i zaczyna się teatr wyobraźni, oboje zamieniają się w zwierzątka, w fikcyjne postaci i rozmawiają. Wspólnie budują akcję, wydarzenia. O znudzeniu nie ma mowy. Ten rodzaj zabawy może trwać bez końca. Pochwalamy?

AG: Oczywiście, że pochwalamy zaangażowanie taty! Tatusiowie są bardzo ważni dla dzieci, a ich zaangażowanie – bezcenne! Wspaniale, kiedy dziecko może w takiej zabawie decydować, stawać się niejako silniejsze od taty. Dobrze, kiedy uczy się również rezygnować z własnych pomysłów i podążać za propozycjami innej osoby. Najważniejsze, że jest to przyjemność dla dwojga – radosna i naturalna! W takiej zabawie buduje się wspólna przestrzeń bliskiej relacji dziecko-ojciec i ojciec-dziecko. Kiedy tata często bawi się z dzieckiem, to będzie ono bardziej skore do słuchania go w innych sytuacjach. Tata staje się tym, który potrafi bawić się z dzieckiem i cieszyć zabawami „na niby”, a jednocześnie jest tym, który wymaga, oczekuje i stawia granice. Dzieci nie mają dobrego rozeznania, gdzie przebiega granica między fantazją, a rzeczywistością. Dorosły jest więc tym, który ją wyznacza, pokazuje, kiedy jest zabawa, a kiedy już działamy w rzeczywistości – kończymy zabawę, jemy, sprzątamy. Nawet najlepsza zabawa musi mieć swój koniec. Pamiętajmy, że dzieciom czasem trudno jest nagle kończyć zabawę. Warto uprzedzić malucha, że za chwilę skończymy się bawić, albo „jak nakarmimy misia, to sami pójdziemy na kolację”.

AI: Pewnej soboty byłam z córeczką w kinie, po bajkach odbyły się warsztaty i dzieci z pomocą rodziców robiły laleczki – rudowłose Pippi. Dziś nasza Pippi wygląda żałośnie, bo zgubiła wełniane włosy i została tylko wypchana rękawiczka z narysowanymi oczkami i ustami. Kilkakrotnie chciałam ją wyrzucić, ale córka się nie zgodziła. Proszę mi wyjaśnić fenomen tej przeogromnej sympatii do mało atrakcyjnej laleczki.

AG: Pytanie: co jest dla kogo atrakcyjne? Dzieci uwielbiają przedmioty wykonane samodzielnie lub z rodzicem, trzymają je w swoich pudełkach ze skarbami przez wiele lat, bo są dla nich cenne. Sam proces tworzenia jest dla nich czasem ważniejszy niż wykonany przedmiot. Zawsze doceniają działanie i zaangażowanie rodzica. Widziałam we Włoszech laleczki w kartoniku plus dodatki – zestaw do samodzielnego przygotowania  lalki. Oczywiście lalka ta była zapakowana w cudowny kolorowy kartonik, miała piękne dodatki i kosztowała majątek. Ale sam pomysł samodzielnego robienia zabawek jest stary jak świat. I wielu rodziców w Polsce również angażuje się w robienie jakiegoś potworka lub przytulanki ze starej skarpety, rękawa swetra czy rajstop.

Cudownie, że Pani zapytała swoją córeczkę, czy może Pani wyrzucić laleczkę. Dzieci przywiązują się do niektórych zabawek szczególnie, warto o tym pamiętać i zawsze szanować wybory dziecka. Takich ważnych laleczek i przytulanek nie należy też specjalnie prać! Może to trochę dziwna i kontrowersyjna rada. Jednak taka najważniejsza laleczka może mieć znaczenie dla dziecka nie tylko dlatego, że jest zabawką, ale może również, albo przede wszystkim, ze względu na specyficzny, ważny dla dziecka zapach – zapach domu, mamy czy mleka! Takie zabawki śpią z dziećmi w łóżeczkach, jadą do babci na pierwsze nocowanie bez mamy i wędrują z dzieckiem do żłobka lub przedszkola. To dzieci zawsze decydują o tym, która zabawka stanie się tą najważniejszą – nawet jeżeli jest to tylko stara pielucha, czy lalka zrobiona z wełnianej rękawiczki.

AI: Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Wybieramy prezenty i muszę przyznać, że coraz więcej jest wspaniałych, niewielkich sklepików internetowych z mądrymi, bezpiecznymi zabawkami. Kto chce, na pewno do nich dotrze. Ale na horyzoncie pojawia się inny problem. Myślę o reklamach zabawek w telewizji. Ilość reklam w grudniu jest porażająca i, niestety, wpływają one na dzieci. Co zrobić, jeśli list do św. Mikołaja to spis reklamowanych zabawek? Jak o reklamie rozmawiać z przedszkolakiem?

AG: Radzę mniej oglądać telewizji i reklam, a więcej czasu spędzać z dzieckiem. Nie tylko angażujmy się w świat dziecięcych zabaw, ale włączajmy dzieci w codzienne działania – pieczenie pierników, lepienie ciasta, krojenie rodzynek, czy ozdabianie gwiazdek na choinkę. Telewizor i komputer stają się groźne tylko wtedy, kiedy dzieci są bardziej przywiązane do maszyny niż do człowieka. Dziecko zawsze wybierze uwagę, zaangażowanie i działanie z dorosłym, będzie to dla niego źródłem radości, zadowolenia. Dziecko myśli sobie: „jeżeli tata ze mną coś robi, znaczy, że jestem dla niego ważny”, „jeżeli mówi o tym, co zrobiłem to docenia moje działania”, „kiedy mama opowiada tacie o tym, co razem robiliśmy, to tak naprawdę mnie chwali w oczach taty”.

A reklamy? Cóż. Po prostu są. Wiele dzieci ma reklamowane zabawki. Jeżeli bardzo ważnym jest dla malucha bycie podobnym do kolegi czy koleżanki przez posiadanie „modnej zabawki”, może czasem warto podążyć za taką potrzebą. Ale tu ważna jest refleksja: „po co ta zabawka jest dziecku potrzebna?” Z dziećmi, które oglądają telewizję, trzeba koniecznie rozmawiać o tym, co dzieci widzą. Warto podkreślić, że  obraz w TV jest wymyślonym światem, wytłumaczyć, do czego służy reklama. Rozmowa z dzieckiem jest ważna. Warto zapytać, co dziecku się szczególnie podoba w reklamowanej zabawce, dlaczego właśnie ta zabawka byłaby dla niego ciekawa. Zanim powiemy, że nie możemy, czy nie chcemy tego wszystkiego kupić, warto zapytać dziecko, jak ono rozumie to, co widzi na ekranie. W ten sposób rozwijamy relację i kontakt z własnym dzieckiem, a to jest zawsze cenne!   

AI: Wiemy już, jakich błędów nie popełniać przy zakupach zabawek. Powiedzmy jeszcze, jakie zabawki będą wartościowe dla niemowlaka, jakie dla dwulatka, a jakie dla przedszkolaka?

AG: Pierwszymi zabawkami dziecka są najczęściej różnego rodzaju grzechotki i książeczki o kontrastowych barwach. Najmłodsze dzieci wkładają zabawki do buzi, więc muszą mieć one taki kształt, by maluszek nie zrobił sobie krzywdy. Ważny jest zmysł dotyku, więc polecam zabawki o zróżnicowanej fakturze, ciekawym kształcie, mogą być szeleszczące, miękkie, szorstkie. Niemowlaki potrzebują prostych zabawek do manipulowania oraz przedmiotów codziennego użytku – pudełek, łyżek drewnianych, docenią garnek, deseczki czy kule z brokatem w środku. Myślę, że ucieszyłaby je seria rozmaitych piłeczek (miękkie, twarde, bardzo duże, małe). Nieco starsze dzieci polubią zabawki ze sznurkiem do ciągnięcia lub z kijkiem do pchania. Bo dzieci uwielbiają się ruszać. Wtedy zawsze się cieszą! Cudownym prezentem dla raczkującego malucha byłoby urządzenie podłogi. Przydadzą się wtedy poduchy, wałki, podesty, pufy, materac położony na podłodze i wszelkie przeszkody (miękkie i twarde) do pokonywania.

Dzieci lubią się bujać, więc dobrym prezentem będzie hamak lub huśtawka powieszona na tyle nisko, żeby dziecko stopniowo mogło bujać się w niej samodzielnie, stymulując zmysł równowagi.

Małe dzieci uwielbiają przekształcać świat, zmieniać i konstruować. Uwielbiają więc wszelkiego typu klocki, ale również większe formy – znów polecam poduchy, z których mogą zbudować to, co chcą, koce, pufy, które dzieci przestawiają wg własnych potrzeb. Lubią też materiały do przesypywania, jak piasek czy fasola. W zestawie mogłyby znaleźć się też różne pojemniki, drewniane łyżki, lejki i inne akcesoria do zabawy. Dobrym pomysłem na prezent byłoby kupno prawdziwego prostego instrumentu, np. bębna djembe czy dzwoneczków. Samodzielnie można wykonać dla dziecka kartonowy domek lub kupić go i ozdobić wspólnie z maluchem. Dwulatki uwielbiają wózki do pchania (dla lalek lub do innych celów) oraz tablice do rysowania.

Dzieci w wieku przedszkolnym potrzebują przedmiotów pozwalających im bawić się w zabawy tematyczne. Wybierzmy zatem lalkę z akcesoriami (wanienka, pieluszki, butelki, wózek), samochód z parkingiem, znakami drogowymi, materiałem do budowania drogi, wieloelementową kuchnię czy sklep. Pamiętajmy, że dla dzieci ważne są szczegóły – czy lalkę można wykąpać, czy to chłopiec czy dziewczynka. Przedszkolaki uwielbiają eksperymentować, badać, przeprowadzać pomiary. Docenią wszelkie przedmioty ułatwiające takie badania, czyli pudełka, sitka, lupy, latarki, miary, siatki na owady, kawałek gliny, z której można coś wydobyć lub odcisnąć.

Polecam też różne masy rozwijające manualne zdolności dzieci: ciastolinę, piaskolinę, glinę, piankolinę. Zawsze przydadzą się różnorodne rodzaje farb czy kredek. Do tego brokat, kolorowy papier, klej, pieczątki. No i znowu to, co wiąże się z ruchem – wrotki, duże dmuchane piłki do skakania, rowerki, sanki, trampolina.

Pamiętajmy, że istotne jest, by dziecko mogło bawić się zabawką od chwili rozpakowania jej. Nie obdarowujmy dzieci prezentami, których nie będą mogły użyć natychmiast. Nie każmy im w wigilijny wieczór czekać… do wiosny. To niezwykle trudne dla dziecka.

AI: Serdecznie dziękuję za rozmowę.

Z Anną Groth rozmawiała Agnieszka Imbiorkiewicz.

Anna Groth o sobie: Jestem psychologiem, pracuję w Instytucie Małego Dziecka im. Astrid Lindgren w Poznaniu. Na co dzień  łączę wiedzę o rozwoju dzieci i rozwoju rodziny z codzienną praktyką. W praktyce terapeutycznej interesuje mnie podejście systemowe i psychoanalityczne. Od 12 lat prowadzę konsultacje rozwojowe dla rodziców z małymi dziećmi, pracuję terapeutyczne z rodzinami, prowadzę warsztaty, które pomagają rodzicom rozwinąć „rodzicielskie skrzydła” oraz przygotowuję i prowadzę zajęcia dla małych dzieci i ich opiekunów. Fascynuje mnie to, jak małe dzieci się uczą, czego potrzebują, żeby się dobrze rozwijać, jak dorośli mogą wspierać potencjał rozwojowy dzieci. Jestem zaangażowana w działania Instytutu Małego Dziecka, który wspiera dzieci i ich najbliższe środowisko: edukacyjne i rodzinne.

Instytut Małego Dziecka

Instytut Małego Dziecka im. Astrid Lindgren (IMD) jest organizacją pozarządową, która od ponad 18 lat działa w obszarze wsparcia rozwoju i edukacji małego dziecka. W tym czasie organizacja zrealizowała kilkadziesiąt projektów o zasięgu lokalnym, krajowym i międzynarodowym.
Misją organizacji jest budowanie kultury małego dziecka jako integralnej części demokratycznego społeczeństwa. Instytut Małego Dziecka promuje znaczenie wczesnego dzieciństwa i dobrej jakości edukacji dla rozwoju człowieka.
Interdyscyplinarny zespół specjalistów (psychologów, pedagogów, nauczycieli przedszkolnych, socjologów, trenerów) pracuje w oparciu o autorską, innowacyjną koncepcję skoncentrowaną na perspektywie małego dziecka (Podejście IMD).
Programy Instytutu kierowane są do małych dzieci (od urodzenia do 7 roku życia) i ich najbliższego środowiska rodzinnego i edukacyjnego oraz wszystkich uczestników przestrzeni społecznej, w której żyją małe dzieci.